niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 9

  Obudził mnie hałas dochodzący z dołu. Ktoś prawdopodobnie nieudolnie przygotowywał śniadanie.  Przeturlałam się na drugą połowę łóżka. Zmarszczyłam czoło. Luke'a nie było. Gwałtownie otworzyłam oczy. Wczorajsza noc wydawała się tylko pięknym snem. Wstałam z miejsca, ubrałam się i zeszłam do kuchni sprawdzić kto robi tyle hałasu. Po pomieszczeniu krzątał się półnagi Irwin, który śpiewał pod nosem nie znaną mi melodię. Patrzyłam na niego oniemiała. Co on do cholery robił w mojej kuchni w dodatku w samych bokserkach?!

  - Ashton, kochanie, co...robisz?- Do pomieszczenia weszła Diana w za dużej koszulce, prawdopodobnie należącej do chłopaka. Umilkła na mój widok. Nie wiedziała, co powiedzieć. Blondyn odwrócił się w naszą stronę. Było trochę niezręcznie. Patrzyłam to na Ashtona, to na moją siostrę.
  - Czy wy...ze sobą...dzisiaj w nocy- zaczęłam jąkając się. Widząc ich zażenowane  miny i twarze jak u dzieci przyłapanych na zrobieniu czegoś złego, wybuchnęłam głośnym, niekontrolowanym śmiechem, po czym wróciłam do siebie, rzucając się na łóżko. Chwyciłam telefon z szafki, aby zerknąć na zegarek. Po dziesiątej. Napisałam, więc do Luke'a.

Ja: Gdzie jesteś? :)

Nie otrzymałam odpowiedzi. Postanowiłam spytać Ashtona, czy wie coś może na temat jego pobytu. Znalazłam go w salonie na kanapie z Dianą. Byli już całkowicie ubrani. Jedli śniadanie i oglądali jakiś program muzyczny na MTV. Wyglądali razem słodko. Para jak z obrazka.
  - Ash nie wiesz przypadkiem gdzie jest Luke?- Zwróciłam się do blondyna.
  - Pojechał z samego rana do studia. Jeśli chcesz mogę zadzwonić do Kathy, żeby cię do niego wpuściła. Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.                                                                                   Zabrałam kluczyki do samochodu. Usiadłam na miejscu kierowcy, odpalając auto. Wyjechałam na ulicę, która tętniła już życiem o tej porze dnia. Po drodze wstąpiłam do Starbucksa. Zamówiłam dwie kawy oraz muffiny. Byłam głodna, a nie wiedziałam ile czasu spędzę z blondynem w studiu. W końcu zaparkowałam przed wielkim budynkiem. Weszłam do środka, rozglądając się dookoła nie wiedząc w którą stronę pójść. Stałam na środku holu z dwoma kubkami kawy i papierową torebką z słodkościami. Wszędzie krążyli śpieszący się ludzie. Byli to pewnie menagerowie, producenci i tego pokroju osoby. Usłyszałam za sobą swoje imię. Odwróciłam się. Stała przede mną rudowłosa, zgrabna kobieta, na moje oko mająca z dwadzieścia pięć lat. Patrzyła na mnie swoimi wielkimi, niesamowitymi zielonymi oczami, uśmiechając się przyjaźnie. Ubrana w czarne, bardzo obcisłe dżinsy, podkreślające jej długie, chude nogi, biały podkoszulek, czarną ramoneskę i wysokie szpilki tego samego koloru prezentowała się powalająco. Nie jedna dziewczyna z pewnością chciałaby wyglądać tak jak ona. Ja również. Faceci wręcz rozbierali ją wzrokiem. Przedstawiła się jako Kathrine Williams, stylistka chłopaków. W drodze na dziesiąte piętro opowiadała mi o swojej współpracy z zespołem. Po dotarciu na miejsce wskazała mi na drzwi z numerem 179. Podziękowałam jej. Pożegnałam dziewczynę i weszłam do pomieszczenia. Zauważyłam Luke'a za szybą w kabinie nagraniowej. Usiadłam na skórzanym fotelu przy konsoli muzycznej. Założyłam słuchawki, aby słyszeć chłopaka, który nie zdając sobie jeszcze sprawy z mojej obecności zaczął szarpać struny gitary. Potem dołączył też wokal.
  
I need your love to light up this house/ Potrzebuję twojej miłości, by oświetlić ten dom                               
I wanna know what you're all about/ Chciałbym wiedzieć o co ci chodzi                                                               
I wanna feel you feel you tonight/ Chciałbym cię poczuć, poczuć cię tej nocy,
I wanna tell you that it's alright/ Chciałbym powiedzieć ci, że jest w porządku.
I need your love to guide me back home/ Potrzebuje twojej miłości, żeby zaprowadziła mnie do domu
When I'm with you, I'm never alone/ Kiedy jestem z tobą, nigdy nie jestem samotny,
I need to feel you feel you tonight/ Muszę poczuć cię, poczuć cię tej nocy,

I need to tell you that it's alright/ Muszę powiedzieć ci, że jest w porządku.

We'll never be as young as we are now/ Nigdy nie będziemy tak młodzi jak teraz,
It's time to leave this old black and white town/ To czas, by opuścić to stare, czarno-białe miasto,
Let's seize the day/ Chwytajmy dzień
Let's run away/ Uciekajmy
Don't let the colors fade to grey/ Nie pozwólmy by kolory wyblakły do szarości

We'll never be as young as we are now/ Nigdy nie będziemy tak młodzi jak teraz,
As young as we are now.../ Tak młodzi jak teraz.

I see myself here in your eyes/ Widziałem siebie w twoich oczach,
Stay awake 'till the sunrise/ Będę rozbudzony aż do wschodu słońca,
I want to hold you hold you all night/ Chciałbym trzymać cię, trzymać cię całą noc,
I want to tell you that you're all mine/ Chciałbym powiedzieć ci, że jesteś moja.
I feel our hands intertwined/ Czuję nasze splecione ręce,
Hear our hearts beating in time/ Słyszę nasze serca bijące w tym samym czasie,
I need to hold you hold you all night/ Muszę trzymać cię, trzymać cię całą noc,

I need to tell you that you're all mine/ Muszę powiedzieć ci, że jesteś moja.

We'll never be as young as we are now/ Nigdy nie będziemy tak młodzi jak teraz,
It's time to leave this old black and white town/ To czas, by opuścić to stare, czarno-białe miasto,
Let's seize the day/ Chwytajmy
dzień                                                                                                                            
Let's run away/ Uciekajmy
Don't let the colors fade to grey/ Nie pozwólmy by kolory wyblakły do szarości
We'll never be as young as we are now/ Nigdy nie będziemy tak młodzi jak teraz,
As young as we are now.../ Tak młodzi jak teraz.

We won't wait/ Nie będziemy czekać
For tomorrow/ Na jutro

It's too late/ Jest zbyt późno
We don't follow/ Nie rozumiemy

We'll never be as young as we are now/ Nigdy nie będziemy tak młodzi jak teraz,
It's time to leave this old black and white town/ To czas, by opuścić to stare, czarno-białe miasto,
Let's seize the day/ Chwytajmy dzień                                                                                                         Let's run
away/Uciekajmy                                                                                                                                                     Don't let the colors fade to grey/ Nie pozwólmy by kolory wyblakły do szarości
We'll never be as young as we are now/ Nigdy nie będziemy tak młodzi jak teraz,
As young as we are now.../ Tak młodzi jak teraz.
As young as we are now/ Tak młodzi jak teraz.

 Kochałam słuchać jego głosu. Był perfekcyjny. A ta piosenka? Brak mi słów, żeby ją opisać.  Blondyn wreszcie uniósł głowę znad gitary i nasze oczy się spotkały. Posłałam mu nieśmiały uśmiech. Odłożył gitarę, wstając z miejsca. Otworzył drzwi i znalazł się w tym samym pokoju, co ja.
  - Hej Chrissy. Co tutaj robisz?
  - Przyniosłam ci kawę - podałam mu kubek i wyjęłam muffiny, które położyłam na stoliku. Hemmings usiadł na drugim fotelu koło mnie, kładąc nogi na zagraconym przez różne papiery biurku.
  - Lucas! - Skarciłam go.
  - No co?- spytał sięgając po muffina. Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową. Siedzieliśmy przez jakiś czas w milczeniu pijąc kawę. Postanowiłam przerwać ciszę trochę niezręcznym zdaniem.
  - Wiesz, dzisiejsza noc była umm miła - spuściłam wzrok, rumieniąc się, gdy przypomniałam sobie ciepło blondyna i mnie przytuloną do niego. Po chwili Luke uniósł delikatnie moją bodę, abym mogła na niego spojrzeć. Nasze twarze dzieliło dosłownie klika centymetrów..
  - Mógłbym zasypiać tak codziennie- powiedział szczerze. Nie poruszyłam się. Nie wiedziałam nawet, co powiedzieć. Te słowa zadziałały na mnie paraliżująco. Tkwiliśmy tak dopóki nie odsunął się z cichym westchnięciem i wrócił do picia kawy. Dopiliśmy swoje napoje i dojedliśmy ciastka. Wyszliśmy z budynku w idealnej ciszy. Na zewnątrz spotkaliśmy kilka fanek. Luke z chęcią rozdawał autografy i pozował z dziewczynami do zdjęć. A ja poczułam ukłucie zazdrości, gdy wysoka, piękna brunetka robiła z nim fotkę, całując go w kącik jego ust. Fanki odeszły zadowolone, patrząc na mnie dość sceptycznie.
  - To ja już chyba pójdę - powiedziałam. 
Chciałam pójść do swojego samochodu jednak chłopak chwycił mój nadgarstek, przyciągając mnie do siebie. Znalazłam się w ramionach Hemmingsa i znów poczułam się na właściwym miejscu. Wdychałam perfumy chłopaka, które tak na marginesie, mogłyby być moim tlenem. Wyglądałam przy nim jak dziecko ale nie przeszkadzało mi to. Sięgałam mu ledwo do ramion. Stałam wtulona w ramiona Luke'a przez jakiś czas, gdy w końcu usłyszałam ciche mruknięcie ,,dziękuję za kawę". Puścił mnie, a ja poszłam do swojego samochodu. Oparłam głowę o kierownicę. Co ten człowiek ze mną robi? To zdecydowanie nie jest normalne. 
  Po powrocie do domu zastałam Dianę oraz Ashtona takich jak ich zostawiłam, czyli  przed telewizorem. Nie mając nic ciekawszego do roboty dołączyłam do nich. Później zjawili się również Calum, Michael i Hayley z chińszczyzną i piwem. Na pytanie gdzie Luke, odpowiedzieli że miał coś do załatwienia na mieście. Spędziliśmy resztę dnia na oglądaniu głupich programów telewizyjnych oraz na kłóceniu się z Calem, która drużyna w siatkówkę jest lepsza. To drugie to tylko ja i Hood, reszta patrzyła na nas z politowaniem. On upierał się przy Brazylii, natomiast ja przy USA. Spór rozstrzygnął Clifford, który stwierdził, że nie wie o, co my się kłócimy skoro obie reprezentacje są naprawdę dobre, mimo to oboje z Calumem upieraliśmy się przy swoim.

                                                                                 ***
  
  Reszta tygodnia wyglądała mniej więcej tak samo. Wstawałam rano, biegałam, oglądałam filmy, przeglądałam Tumblra i Twittera. Jedyną różnicą było to, że z dnia na dzień coraz bardziej denerwowałam się randką. Luke'a nie widywałam w ogóle, tak samo jak reszty zespołu i Hayley, która miała ostatnio mnóstwo pracy. Mnie natomiast pożerał stres. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać i jak przebiegnie nasza randka. Bałam się, że wyjdę przed nim na idiotkę. Po opisaniu na Tumblrze kilku moich sytuacji z Luke'iem i tym jak się przy nim czuję, jedna dziewczyna napisała, iż mam do niego słabość. Mimo naszej krótkiej znajomości to nie zaprzeczę, Luke to przystojniak. Gorący, seksowny, słodki i uroczy przystojniak. No i te jego oczy, i kolczyk w wardze. Ale niech to zostanie między nami. Gdy nadszedł wreszcie TEN dzień, biegałam po domu od rana jak opętana. Po południu wzięłam długą kąpiel, ogoliłam nogi, umyłam i ogarnęłam włosy, zrobiłam makijaż. Weszłam do garderoby. Przeglądałam z frustracją wieszaki. Byłam na siebie wkurzona. Mogłam o tym pomyśleć wcześniej i wybrać się na zakupy. Szlag by to wszystko trafił. Usiadłam na fotelu, stukając paznokciami o uda. W pewnej chwili wpadłam na pomysł. Zerwałam się z miejsca, po czym pognałam do pokoju Diany. Zastukałam trzy razy w drzwi. Otworzyła mi po kilku sekundach. Weszłam do środka.
  - Hej umm mam sprawę.
  - Jaką? - Zapytała, patrząc na mnie ze zdziwieniem. Potarłam skrępowana kark. Pomyśli, że zwariowałam.
  - Czy mogłabyś mi pożyczyć ymm sukienkę? - Wymamrotałam pod nosem. Popatrzyła na mnie jakby zobaczyła ducha.
  - Czy wszystko z tobą w porządku Chrissy? Uderzyłaś się w głowę, gdy tu szłaś, albo ufo porwało prawdziwą ciebie, a ty jesteś tą złą wersją siebie ? Od kiedy to ty Christina Allyson Evelyn White nosisz sukienki? - Blondynka nie mogła uwierzyć w moje słowa. Właściwie ja też.
  - Nie, po prostu idę na randkę i...
  - CO DO KURWY NĘDZY?! O MÓJ BOŻE, CHOLERA JASNA, KIM JEST TEN NIESZCZĘŚNIK?!
Wbiłam wzrok w podłogę.
  -  Hemmings - myślałam, że oczy wyjdą jej z orbit.
  - O MÓJ...
  - Oj zamknij się wreszcie i daj mi jakąś sukienkę.
  Wyjęła z szafy kilka sukienek, po czym rozłożyła je na łóżku. Przyglądałam im się marszcząc noc. Wahałam się pomiędzy bordową, na cienkich ramiączkach, a czarną, rozkloszowaną, do połowy ud, na grubszych ramiączkach. Ostatecznie wybrałam ta drugą. Wróciłam do siebie. Dobrałam do niej białą, dżinsową kurteczkę z czarnymi wzorkami oraz białe Vansy. Pomalowałam paznokcie i byłam gotowa. Zostało mi jeszcze pół godziny. Spakowałam do torebki potrzebne rzeczy, spryskałam się ulubionymi perfumami. Zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Siedziałam jak na szpilkach czekając na Luke'a. Nawet nie zauważyłam, kiedy dosiadła się do mnie Diana.
  - Ten chłopak musi być serio wyjątkowy, skoro dla niego założyłaś sukienkę- poklepała mnie po ramieniu. Chciałam zaprzeczyć,  ale w tej samej chwili rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Popatrzyłam na siostrę. Uśmiechnęła się i pokazała, że trzyma kciuki. Pociągnęłam za klamkę.
  - Hej - powiedział blondyn, który o cholera wyglądał zabójczo w białej, obcisłej koszulce, niebieskiej koszuli w czarną kratę, czarnych rurkch oraz granatowych Vansach. Kolczyk w wardze prezentował się idealnie w jego pełnych ustach. Wyciągnął do mnie rękę, którą chwyciłam.
  - Idziemy?- Spytał. Pokiwałam z uśmiechem głową i poszłam za chłopakiem.
  

__________________________________________________
A więc oto nowy rozdział :) Faniction dostępne również na Wattpadzie  *klik*  
Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia. Jesteście kochani <3 br="" do="" nast="" pnego...="">

Brak komentarzy: