sobota, 28 marca 2015

Rozdział 7

       Wróciłyśmy z Dianą późnym wieczorem. Na szczęście niefortunne spotkanie nie zepsuło nam dnia. Luke cały czas był przy mnie. W towarzystwie chłopaka czułam się wspaniale. Każdy jego gest, każde słowo sprawiało, że serce mocniej mi biło. Jedyne co mnie martwiło to zachowanie Hayley Halley stosunku do nie niego. Gdy próbował zrobić jakiś śmielszy gest, dziewczyna piorunowała chłopaka wzrokiem, ale poza tym prawie całą swoją uwagę skupiała na telefonie, który trzymała w ręce lub na rozmowie z Calumem. Po powrocie do domu, zastałyśmy rodziców kończących pakowanie walizek.
   - Co tu się dzieje? - Zapytała Diana.
Mama chyba dopiero teraz nas zauważyła.
   - Wasi dziadkowie postanowili wtrącić się w nasze małżeństwo i dać jakoś mi i mamie wakacje. Mamy za trzy godziny lot na Gran Canarię - powiedział tata.
    Myślałam, że śnię. Wolna chata? To z mojej strony mogło oznaczać tylko jedno. Spojrzałam na Dianę.Ona już dobrze wiedziała, co chodzi mi po głowie. Mama widząc to powiedziała tylko:
   - Proszę was dziewczyny, tylko nie roznieście domu przez te dwa miesiące.
Dwa miesiące?!
Pożegnałyśmy  rodziców. Odprowadziłyśmy wzrokiem odjeżdżającą taksówkę, po czym usiadłyśmy w salonie i zaczęłyśmy organizować jutrzejszą imprezę. Wysłałyśmy znajomym maile i sms-y, zamówiłam alkohol. Diana pewnie będzie chciała mieć wszystko pod kontrolą, ale za to ja... ja mam zamiar porządnie się zabawić.


    Następnego dnia od samego rana zabrałam się do roboty. Schowałam wszystkie wartościowe rzeczy do szafy i zamknęłam ją na klucz, Nie chcę, żeby coś zginęło. Miałabym potem przerąbane. Pod wieczór zaczęłam się szykować. Ubrałam biały top crop z czarnymi napisami, czarne szory i Vansy tego samego koloru. Plus standardowo makijaż.Około dwudziestej przybyli pierwsi goście, a pół godziny później zabawa zaczęła się dobrze rozkręcać. Przejechałam wzrokiem po pokoju. Z głośników leciała piosenka Davida Guetty, prawie każdy miał w ręce plastikowy kubeczek. Przeszłam do ogrodu. Ludzie tańczyli, pływali w basenie, skakali na trampolinie, pili, palili, niektórzy nawet ćpali. Po drugiej stronie ogrodu zauważyłam chłopaków, Dianę i Hayley. Ruszyłam w ich kierunku, po drodze chwytając kubeczek z whisky.
   - Cześć - przywitałam sie.
Oczy przyjaciół zwróciły się w moja stronę.
   - Ooo cześć Chrissy - powiedział Mike, po czym serdecznie mnie przytulił. Potem to samo zrobili Calum, Hayley, Ashton i Luke. Ten ostatni szepnął mi do ucha:
   - Powinnaś częściej ubierać top cropy.
  Trzepnęłam go lekko w ramię i zaśmiałam się. Porozmawialiśmy chwilę. W końcu Diana stwierdziła, że nie ma zamiaru przegadać całą imprezę, więc poszliśmy tańczyć. Dawno tak dobrze się na bawiłam. Nawet Hayley  przestała być wrogo nastawiona do Luke'a, ale może była to zasługa kilku głębszych kieliszków. Ja natomiast wypiłam tylko jednego drinka i nie czułam potrzeby, aby więcej pić. Byłam chyba jedną z nielicznych trzeźwych osób, bo nawet Diana była już nieźle wstawiona.
   Tańczyłam z Luke'iem, gdy ten wziął mnie w ramiona i po chwili znaleźliśmy się pod wodą w basenie. Wypłynęłam na powierzchnię, zaczerpnęłam powietrza. Wydurnialiśmy się jeszcze jakiś czas. Gdy wyszliśmy z basenu cały czas się śmialiśmy. Nie mam pojęcia jak on to robił. Poszliśmy po ręczniki. Wyjęłam je z szafy na piętrze. Nikogo tu nie było, oprócz naszej dwójki.
   - Przepraszam, nie wiem, dlaczego to zrobiłem - zaśmiał się, wycierając włosy.
   - Nie przepraszaj, było zabawnie - posłałam mu promienny uśmiech. Popatrzyłam na lustro na przeciwko. - Ugh muszę zmyć ten makijaż. Idź do reszty, ja zaraz do was dołączę.
   Poszłam do swojego pokoju, w którym panowały egipskie ciemności, nie licząc tych bladych świateł dochodzących z ogrodu. Zaświeciłam lampkę na biurku i krzyknęłam.
   - Co ty do cholery robisz w moim pokoju?!
Na moim łóżku z założonymi na piersi rękami siedział Jai, który na mój widok podniósł się z miejsca.
   - Spokojnie. Chcę tylko porozmawiać. Nie musisz krzyczeć.
   - Ani mi się śni. Wynoś się stąd w tej chwili! - Mówiłam przez zaciśnięte zęby.
Podszedł do mnie i położył ręce na moich ramionach. W oczach chłopaka widać było błaganie.
   - Proszę cie Chriss, daj mi szansę, choć raz z tobą porozmawiać.
    Westchnęłam opierając głowę o klatkę piersiową bruneta. Oddychałam szybko. Znów czułam znajomy zapach perfum. Myliłam się. Wcale nie jestem taka ślina jak mi się wydawało. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Otarłam ją wierzchem dłoni. Odsunęłam się od Jai'a i usiadłam obok łóżka.
   - Dobrze, mów, o co chodzi.
Usiadł obok mnie.
   - Chrissy, ja... Po tym, co wtedy zrobiłem... Nie wiem, co mną kierowało. Gdy wróciłaś do domu, wiele razy próbowałem się zabić. Nie potrafiłem sobie wybaczyć, że prawie przeze mnie zginęłaś. Próbowałem wszystkiego. Chciałem się zaćpać, powiesić, zastrzelić, rzucić pod samochód, skoczyć z mostu, ale za każdym razem ktoś się zjawiał i mnie powstrzymywał. Zacząłem się ciąć - wyciągnął przed siebie ręce, a ja przez chwilę przestałam oddychać. Siatka długich linii ciągnęła się od nadgarstka po łokieć. Z oczu zaczęły płynąć łzy. Dotknęłam jednej z linii i przejechałam po niej palcem. - I co wieczór płakałem, bo ciebie już nie było obok. Dla ciebie już nie istniałem. A teraz jesteś na wyciągnięcie ręki i nie mogę cię znów mieć. Cholernie za tobą tęsknie Chrissy i kocham cię. Zawsze będę, mimo że czasem chcę o tym zapomnieć.
   Przybliżył swoje usta do moich i delikatnie je musnął, po czym wstał i wyszedł. Zostałam sama. Dotknęłam warg opuszkami palców. Moja nienawiść, złość w jednej, krótkiej chwili ulotniła się. Wystarczył jeden głupi gest z jego strony, aby zburzyć to co budowałam przez tyle czasu. Wydawało mi się, że zaraz się rozsypie.
   - Chrissy !
Luke usiadł przy mnie.
   - Długo cię nie było. Zacząłem się martwić- powiedział z troską.
Oparłam głowę o jego ramię. Przytulił mnie, a ja znowu płakałam. On zawsze był przy mnie. Przez całe życie myślałam, że to, iż Los Angeles nazywają miastem aniołów to czysty przypadek, teraz wiedziałam jednak, że anioły istnieją naprawdę.
   - Wiesz, co Luke? Chyba jesteś moim aniołem stróżem. Pojawiasz się wtedy, gdy cię potrzebuję - uniosłam głowę. Pocałował mnie w czoło i otarł łzy.
   - Co się stało mała?
   - Nic ważnego, naprawdę Luke. Wracajmy na imprezę.
Wyszliśmy z pokoju. Schodząc po schodach, blondyn przyglądał mi się uważnie. Wśród pijanych imprezowiczów znalazłam wzrokiem całkowicie pijaną Hayley całującą się z... równie pijanym Calumem! Stwierdziłam, iż nie warto im przeszkadzać, wiec wypatrywałam w tłumie reszty przyjaciół. Koło baru stała Diana z Ashem i Mike'iem. Poszliśmy w ich kierunku. Oni też byli pijani. Chyba tylko ja i Luke byliśmy teraz trzeźwi. Wzięłam z lady butelkę Jacka Danielsa, przyłożyłam do ust i zaczęłam pić. Po wypiciu całej butelki humor od razu mi się poprawił. Z następna butelką w ręku zaciągnęłam siostrę na parkiet. Czułam jak alkohol pulsuje w moich żyłach. Dołączyli do nas chłopaki. Ashton nie odstępował Diany na krok. Może to przez alkohol, ale blondyn wyglądał jakby był w niej zakochany. Upiłam łyk z butelki. Cóż, muszę ci powiedzieć kochana, że jutro będziesz mieć kaca jak stąd do Nowego Jorku. No gratuluję White. Wypić sama dwie dwu litrowe butelki pod rząd, noo genialny pomysł. Ledwo trzymałam się na nogach. Wszystko zaczynało wirować. Czułam jak zamykają mi się oczy. Czyjeś silne ramiona otuliły mnie. Usłyszałam jeszcze jakieś głosy, po czym odpłynęłam.


    Moja głowa! Shhh... Więcej nie piję, tak wiem, powtarzam to po każdej imprezie. Podniosłam się na łokciach. Byłam u siebie w pokoju. Przez okno do sypialni wpadło światło słoneczne. Sięgnęłam po telefon. Zmrużyłam oczy. Piętnasta. Nieźle pospałam. Zwlekłam się powoli z łóżka. Poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż, wzięłam gorącą kąpiel i ubrałam biały podkoszulek, szare dresy, a włosy upięłam w luźnego koczka. Zeszłam do kuchni. Nigdzie nie znalazłam śmieci po wczorajszej imprezie. Dziwne. Wyjęłam z apteczki aspirynę. Łyknęłam ją i popiłam wodą. Ruszyłam do salonu. Nagle stanęłam jak wryta. Miałam ochotę parsknąć śmiechem, a potem tarzać się po podłodze ze śmiechu. Michael i Calum spali na stole wtuleni w siebie jak para zakochanych. Ashton za to spał na oparciu kanapy. Nie wytrzymałam. Zaczęłam się głośno śmiać. Chłopaki poderwali się z miejsc. Cal i Mike popatrzyli na siebie.Wrzask był tak głośnym, że głowa zaczęła mnie boleć mnie jeszcze bardziej, ale za to ich miny były przekomiczne.
   - Co ty tu do kurwy nędzy robisz patałachu? I gdzie jest Hayley? - Calum krzyknął do czerwonowłosego.
   - A skąd ja mam to wiedzieć? Ja się pytam, dlaczego spałem z tobą na stole?! - Przeraził się Michael.
Stałam w progu salonu, ciągle niezauważona. Ash nakrywał na głowę poduszkę, byle tylko jakoś uchronić się od hałasu.
   - Oni tak zawsze. Zachowują się jak dzieci, a podobno to ja jestem najmłodszy w zespole - westchnął Luke. Nawet nie zauważyłam, kiedy pojawił się obok. Zadarłam głowę do góry, aby mu się przyjrzeć. Blond włosy miał zmierzwione, policzki zaczerwienione, pod oczami widniały fioletowe sińce. Wyglądał na wycieńczonego. Mój wzrok zjechał na usta chłopaka. Przygryzał czarny kolczyk w dolnej wardze. Chyba ogarnął, że na niego patrzę. Uśmiechnął się do mnie. Wstrzymałam na chwilę oddech. Przez moment miałam wrażenie, iż przede mną stoi Jai. Wspomnienia wczorajszej rozmowy ( i nie tylko ) sprawiły, że miałam ochotę zakopać się w łóżku po kołdrą i płakać.
   - Coś się stało? - Spytał Luke.
Popatrzyłam mu w oczy. Były piękne.
   - Nie, wszystko w porządku. Nie martw się. Za to ty wyglądasz na zmęczonego.
   - Ktoś musiał posprzątać po imprezie - zaśmiał się.
   - Jejku, ymmm dziękuję Luke - wspięłam się na palce i pocałowałam chłopaka w policzek.
  Sama nie wiem, czemu to zrobiłam. Poszłam do kuchni. Nasypałam do miseczki płatki i zalałam mlekiem. Usiadłam przy stole. Jadłam patrząc na krzesło stojące na, przeciwko, które po chwili się poruszyło. Podniosłam wzrok na twarz blondyna.
   - Chrissy, wiesz poznałem ostatnio dziewczynę, które jest naprawdę idealna.
Przełknęłam powoli płatki.
   - Skoro jest idealna to umów się z nią - powiedziałam i skierowałam łyżkę z jedzeniem do ust.
   - W takim razie, Chrissy, umówisz się ze mną?
Łyżka, którą trzymałam upadła do miski, a ja patrzyłam na chłopaka z zaskoczeniem.

__________________________________________________________________________
Wracam z rozdziałem 7 ! :D Jak wam się podoba? Przepraszam, że tak długo nie wstawiałam rozdziału ,ale po 1 nie miałam weny, a po 2 przez pewną osobę nie mogę się skupić na niczym, więc wiecie ;) Polecam wam bloga mojej przyjaciółki Saviour  dopiero zaczyna, ale uwielbiam czytać, co pisze <3 p="">
Obserwujcie, komentujcie i polecajcie bloga znajomym ;) 
Komentarze = Nowe rozdziały
 Buziaki ;* 
 Łapcie jeszcze selfie Luke'a i Chrissy ;)