czwartek, 19 listopada 2015

Rozdział 12

  Kiedy następnego dnia wróciłam do domu było zaskakująco cicho, dopóki nie weszłam do salonu. Gdyby wzrok mógłby zabijać z pewnością leżałabym martwa. Diana była naprawdę wkurzona, ale nie za bardzo się tym przejmowałam. To było do przewidzenia, w końcu nie wiedziała, co się ze mną dzieje.
- Gdzie ty do kurwy nędzy byłaś? - Krzyknęła.
- Przecież mówiłam, że idę się przejść- wywróciłam oczami.
- Jaki cholerny spacer trwa cały dzień i noc?!
- Dość długi?
Dziewczyna nie miała już do mnie siły. Machnęła na mnie ręką, po czym usiadła na kanapie chowając twarz w dłoniach.
- Byłam u Jai'a - wyszeptałam.
Diana spojrzała na mnie. Na jej twarzy wymalowany był szok. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź poszłam do swojego pokoju. Czułam się koszmarnie, nie miałam na nic siły. Bolała mnie głowa i ledwo mogłam mówić. Przebrałam się w luźną koszulkę oraz leginsy. Podłączyłam telefon do ładowarki, kładąc się na łóżku. Od razu odpłynęłam.
***
  Obudziłam się w środku nocy z okropnym bólem głowy. Po moim czole spływały strużki potu. Nagle na fotelu dostrzegłam zarys męskiej sylwetki.
- Luke? - Wychrypiałam. Ledwo mówiłam. Chłopak podniósł się z miejsca i usiadł na łóżku.
- Hej - szepnął, na jego twarzy widniał mały uśmiech.
- Co tu robisz?
- Wróciliśmy wcześniej. W zasadzie godzinę temu - powiedział dotykając mojego czoła. - Chyba masz gorączkę Chriss. Przyniosę ci jakieś tabletki.
Wyszedł z pokoju. Jak dobrze było go znowu widzieć. Nie zaprzeczę, że ucieszyłam się na jego widok. W głowie zaszumiały mi słowa Jai'a.
Blondyn po kilku minutach wrócił z kubkiem gorącej herbaty oraz tabletkami w ręce, które mi podał. Zajął to samo miejsce, co wcześniej. Podziękowałam mu, upijając łyk gorącego napoju. Zażyłam lekarstwa. Hemmings cały ten czas obserwował moje poczynania.
- Dlaczego tak wcześnie wróciliście?- Spytałam. Nie uzyskałam odpowiedzi na pytanie, lecz rozkaz, żebym poszła spać, bo nie wyglądam najlepiej. Nie chcąc się z nim kłócić, oddałam mu kubek. Przewracałam się z boku na bok, a chłopak siedział oparty o łóżko.
- Lukey, mógłbyś mi coś zaśpiewać? - Poprosiłam.
Hemmings od razu znalazł się przy mnie. Położył się obok mnie, podpierając głowę na jednej ręce. Przytuliłam się do niego. Pachniał miętą, papierosami i drogimi perfumami i po prostu sobą. To było najlepsze połączenie na świecie. Wsłuchiwałam się przez chwilę w rytm jego serca, ale po chwili mój pokój wypełnił lekko zachrypnięty głos. Z początku nie rozpoznałam piosenki, lecz wsłuchując się lepiej w tekst szybko odgadłam, co to za utwór.

,,We just lay awake (Teraz leżymy)
But tell me now is that just one big, stupid mistake. (Ale powiedz mi, czy to jeden wielki, głupi błąd? )
Cause I can't get you off my mind (Ponieważ nie mogę się pozbyć ciebie z moich myśli)
I'm dritfting day to day (Żyję z dnia na dzień)
I just lay awake (Po prostu leżę)
No I can't sleep (Nie, nie mogę spać.)
 
Jego głos działał wręcz kojąco. Dałam się porwać w objęcia Morfeusza.
***
  Przez następne dwa tygodnie leżałam w łóżku umierając. Moje bieganie po deszczu nie było najlepszym pomysłem. Miałam 40 stopni gorączki, okropny katar oraz niemiłosierną chrypę. Za to Luke latał koło mnie jak przy małym dziecku, oczywiście nie wliczając tych nielicznych wieczorów, gdy grał koncerty. Ale były też tego plusy. Codziennie do snu śpiewał i grał mi na gitarze, oglądaliśmy filmy, a gotowana przez niego zupa była przepyszna. Kto by pomyślał, że Hemmings umie tak dobrze gotować.
  Gdy w końcu wyzdrowiałam reszta wakacji minęła w zadziwiająco szybkim tempie. Nim się obejrzałam była połowa września, wrócili rodzice. Chłopaków znałam ponad dwa miesiące, w ciągu których wiele się działo. Moje relacje z Jai'em znacznie się poprawiły. Chyba można uznać, że się przyjaźnimy, za to ja i Luke bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi, spędzamy razem każdą wolną chwilę. I nie uwierzcie! Hayley zimna suka Montgomery zaczęła się przekonywać do Caluma pieprzonego idioty Hooda! Tak, tak wow, ale nawet Cal ma swój urok, prawda? Cóż moja siostra nie ma najlepiej. Tata był na nią na maksa wkurzony, że spotka się z Ashtonem. Powiedział, iż wolałby aby znalazła sobie chłopaka z porządnym wykształceniem, a nie jakiegoś punka. Pff dobre sobie! Irwin? Serio? Z której strony on wygląda na punka? Może i mają zespół i tak dalej, ale Ash przypomina bardziej słodkiego kociaka niż punka. Mniejsza o to. Diana powiedziała, że to jej życie i będzie umawiać się z kim chce, a on nie ma prawa decydować kogo ma kochać. Oczywiście nie odzywają się do siebie. Mama jak to mama, akceptuje Asha, tylko uprzedziła go, że lepiej niech nie próbuje jej skrzywdzić. A ja? Cóż. ..właśnie wracam ze spaceru. Słońce zaszło kilka minut temu. Weszłam na podwórko, po czym skierowałam się do drzwi. Pociągnęłam za klamkę. Nic. Drugi raz. Zamknięte. Zadzwoniłam dzwonkiem ze cztery razy, nikt nie otwiera. Zaczęłam rozpaczliwie przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu kluczy. Nie ma. Wyciągnęłam telefon z zamiarem napisania do siostry.
 
Ja: Gdzie jesteś? I rodzice?
 
Diana: Jestem z Ashem, wrócę jutro, a rodzice w San Diego-sprawy służbowe.
 
No świetnie. Co ja mam teraz zrobić? Popatrzyłam na okna Luke'a, gdzie jako jedyne świeciło się światło. Od razu skierowałam się ku drzwiom sąsiadów. Nie siląc się na pukanie czy dzwonienie, weszłam do środka. Chyba nie było Mike'a i Cala, bo było zadziwiająco cicho. Wspięłam się po schodach na piętro, odnalazłam pokój blondyna. Znalazłszy się w pustym pomieszczeniu usiadłam na łóżku. Zza drzwi na przeciwko słyszałam szum wody, więc najwidoczniej brał prysznic. Przejechałam wzrokiem po sypialni, w której byłam już setki razy. Na krześle, komodzie, a nawet podłodze walały się czarne dżinsy oraz koszulki i koszule. Przewróciłam oczami wzdychając. Bałaganiarz - to było jedyne, co przeszło mi przez myśl. Pozbierałam ubrania, po czym wrzuciłam je do kosza na brudy, poprawiłam stojące w kącie gitary i płyty na półkach oraz posegregowałam kartki zapisane nutami i słowami. Gdy skończyłam usiadłam z powrotem na miejsce, zakładając nogę na nogę. Nagle drzwi od łazienki otworzyły się, a ja zamarłam, moje oczy rozszerzyły się. Po jego klatce piersiowej spływały kropelki wody, a ręką przeczesał mokre włosy. Siedziałam cicho, gapiąc się na niego. Jakaś część mojej chorej wyobraźni chciała się na niego rzucić, a inna była w totalnym amoku. Blondyn zauważył mnie dopiero, kiedy zamknął drzwi.
- Heej Chriss. Co tu robisz? - Zapytał zupełnie swobodnie, jakby wcale nie stał przede mną pół nagi.
- Ja eeem... Przyszłam, bo...- czułam jak z każdą sekundą moja twarz staje się coraz bardziej czerwona. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
- Ugh Luke do cholery bądź tak łaskawy i ubierz się do kurwy nędzy! - Powiedziałam.
Patrzył na mnie zdumiony, ale zaraz wybuchnął głośnym śmiechem. Ciągle się śmiejąc, wyjął z szuflady bokserki oraz koszykarskie spodenki. Zniknął za drzwiami łazienki. Wrócił po około dwóch minutach, a ja przeklinałam go w myślach. Wyglądał bosko w tych spodenkach, które wisiały na jego chudych biodrach.
- Więc, co cię tu sprowadza? - Spytał, powstrzymując śmiech.
- Nie moja kurwa wina, że w tych pieprzonych spodenkach, mokrych włosach i cholernym kolczykiem w wardze wyglądasz jak chodzący Bóg seksu! - Wybuchnęłam.
Oczy Luke'a w jednej chwili zrobiły się wielkie jak spodki. Odruchowo przygryzł dolną wagę. Nachylił się w moją stronę. Nie miałam pojęcia, co on chce zrobić. Jego usta znalazły się przy moim uchu, a mi coraz trudniej było oddychać. Co ze mną jest nie tak do cholery?
- Wiem, że byś chciała, abym wziął cię tu teraz na tym łóżku. Uwierz, narobiłaś mi na to ochoty- wyszeptał.
Odpechnęłam go lekko.
- Hemmings ty chory pojebie.
Blondyn zwijał się ze śmiechu. O mało nie spadł z łóżka. Poczekałam aż się uspokoi, mimo iż kochałam słyszeć jego śmiech i patrzeć kiedy się uśmiecha. Gdy wreszcie się ogarnął opowiedziałam mu, w jakiej to sprawie przyszłam.
- Jasne, możesz tu zostać.
Dał mi jedną ze swoich koszulek oraz czarne bokserki, podobne do tych, co miał na sobie. Poszłam wziąć szybki prysznic. Wytarłam ciało miękkim ręcznikiem i ubrałam się. Wszystko na mnie było dosłownie za duże. Przyłożyłam koszulkę do nosa. Bądź, co bądź pachniała Luke'iem, a ja uwielbiałam ten zapach. Wróciłam do pokoju.
- Chodź tutaj - poklepał miejsce obok siebie.
Rzuciłam się na łóżko, chowając twarz w poduszce.
- Ugh jestem zmęczona- wymamrotałam.
- Wyglądasz całkiem seksownie w moich ubraniach White- powiedział swoim uwodzicielskim tonem tuż przy moim uchu i w tym momencie przysięgam, że stanęło mi serce. Przekręciłam się na plecy. Czułam bijace od niego ciepło. Jego ręce znajdowały się po obu stronach mojej głowy. Widząc go tak blisko, zachłysnęłam się powietrzem.
- I co teraz powiesz księżniczko hmm?
Wisiał nade mną, a jego niebieskie jak bezgraniczny ocean oczy przejrzały mnie na wylot. Rozglądałam się, szukając każdej możliwej drogi ucieczki. Uświadomiłam sobie, że mam doskonały dostęp do jego żeber. Uśmiechnęłam się chytrze.
- Wiesz Lukey, jesteś głupi- mój głos ociekał słodyczą. Chłopak zmarszczył brwi nie wiedząc, o co chodzi. Chwilowa dezorientacja blondyna pozwoliła odetchnąć mi się od materaca. Hemmings przewrócił się na plecy. Siedziałam okrakiem na jego biodrach i zaczęłam łaskotać go po żebrach.
- HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHA PRZESTAŃ! HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA BĘDĘ JUŻ GRZECZNY! - Zwijał się ze śmiechu, a ja nie dawałam mu spokoju.
- HAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHHAAHA PRZE-PRZEPRASZAM! -dałam mu spokój. Zeszłam z niego, kładąc się obok. Luke ciężko dyszał nie mogąc złapać tchu.
- Jesteś pokurwiona- wysapał.
- Wiem - wyszczerzyłam się.
Przewrócił oczami. Sięgnęłam po pilot i włączyłam telewizję. Leżeliśmy długi czas oglądając Pingwiny z Madagaskaru. Luke zasnął jako pierwszy. Nie raz już tak spaliśmy, ale dziś było jakoś inaczej. Przyglądałam się mu, wyglądał jak anioł pogrążony w głębokim śnie. Włosy odstawały mu na wszystkie strony, jego usta były lekko rozchylone. Od twarzy i torsu odbijało się światło księżyca. Wyglądał tak niewinnie. Jak mały chłopiec, tylko ten kolczyk dodawał całemu obrazowi pewnego rodzaju buntu. Pocałowałam go delikatnie w policzek. Cień uśmiechu przemknął przez jego twarz. W tym momencie oddałabym wszystko, aby właśnie tak zasypiać każdej nocy. Obok niego. 

_______________________________________
Czyż nie słodko? 
Czytasz = Komentujesz !!!