Każdy
z nas miał w życiu chwile, w których powracały wspomnienia. Wspomnienia, które
chcieliśmy wymazać za wszelką cenę ze swojego życia. Nie ważne czy te chwile z
przeszłości były dobre czy złe, po prostu nie chcieliśmy ich pamiętać. Tak
jakby nigdy się nie wydarzyły.
Taki moment
nastąpił u mnie właśnie teraz. Widząc Jai'a wszystkie wspomnienia z tamtych
wakacji napłynęły do mojej głowy w jednej chwili. Widziałam siebie pijącą,
palącą, ćpającą, ale o dziwo szczęśliwą. W każdym momencie pojawiał się ON.
Czarnowłosy chłopak. Lewą rękę całą pokrytą miał tatuażami. To właśnie mój cień
przeszłości. Jai. Jai Hateway. Moja wielka miłość, przez którą przeszłam zbyt
wiele. Najchętniej chciałabym go wymazać z życia. Jakbym nigdy go nie poznała.
Chłopak,
którego tak bardzo kiedyś kochałam teraz stał przede mną i Luke’iem, z rękami włożonymi w kieszenie
podartych dżinsów, a na jego twarzy gościł kpiący uśmiech. Do oczu znów
napływały łzy.
- Tyle czasu
Chriss. Dziś mijają dokładnie trzy lata od naszego pierwszego spotkania.
Tęskniłaś?
- Ty chyba sobie
kpisz Jai. Mało spieprzyłeś mi życie? Nie wystarczy ci? Proszę bardzo. Dobij
mnie. Otarłam się już jeden raz o śmierć, więc drugi raz nie zaszkodzi-
prychnęłam i uciekłam z powrotem do klubu.
Biegłam przed siebie. W oddali usłyszałam tylko głos
czarnowłosego:
- Nie waż się jej
tknąć.
Nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi. Boże, kiedy ja
ostatnio płakałam? Nie myślałam, że nadejdzie jeszcze taki dzień. Po co wrócił?
Nie zauważyłam nawet, kiedy usiadłam przy parze i zaczęłam pić. Jeden kieliszek
za drugim. W końcu, co to dla mnie? To tylko trochę wódki. Miałam w ręce już
chyba dziesiąty, gdy czyjaś ręka mnie powstrzymała.
- Woah! Spokojnie,
Chrissy, bo zaraz wypijesz cały alkohol. Zostaw też dla innych- Calum zaśmiał
się, zabierając mi trunek, żeby następnie samemu go wypić.
Patrzyłam na chłopaka z mordem w oczach.
- Oj przestać już
wpatrywać się na mnie takim wzrokiem, tylko chodź tańczyć.
Calum złapał moją ręka i zaciągnął na środek sali.
Przetańczyłam z nim kilka piosenek, dopóki nie poczułam silnej dłoni wokół tali.
- Sorry stary, ale
teraz moja kolej- powiedziała osoba za mną.
Odwróciłam się i wpadłam prosto w ramiona Luke’a.
- Ale z ciebie
niezdara White- roześmiał się, okręcając mnie wokół własnej osi.
Gdy się zatrzymałam popatrzyłam na twarz blondyna. Z wargi i
brwi sączyła mu się krew.
- Kto cię tak
załatwił?
- Bliskie
spotkania z twoim kolegą- skrzywił się.
O nie. Po co miesza w nasze sprawy osoby, które w ogóle nie
mają z tym żadnego związku? Jai przegina. Zabrałam blondyna na zaplecze. Znalazłam
apteczkę i zaczęłam opatrywać rany. Powiedziałam do niego, aby napisał do
chłopaków, żeby zabrali stąd Dianę. Jeżeli on tu jest to przestało być
bezpiecznie. Przynajmniej dla mojej siostry i znajomych.
- Chrissy, kto to
był? Nie chcę się wtrącać czy coś, ale wyglądało jakbyś się go bała.
Moja przeszłość nie jest żadną tajemnicą, ale to nie jest
odpowiednie miejsce. Właściwie to nie zdziwiłabym się gdyby zrobili z mojego
życia jakiś tandetny film i wpuścili do kin.
- Opowiem ci o
wszystkim Luke, tyle, że nie teraz. To nie jest najlepszy moment. Spadajmy
stąd.
Wyszliśmy tylnym wejściem. Droga powrotna minęła w ciszy.
Żadne z nas nie miało nic do powiedzenia. W głowie miałam mnóstwo przemyśleń.
Nie chciałam Jai'a znowu w moim życiu, bo zrujnowałby je po raz kolejny. Muszę
dowiedzieć się, po co wrócił.
Luke odprowadził mnie pod same drzwi. Pożegnaliśmy się i
weszłam do domu. Zamknęłam wszystkie zamki, po czym ruszyłam schodami do
pokoju. nie miałam siły przebrać się w piżamę. Od razu padłam na łóżko.
* * *
Nie jestem do
końca pewna jak długo spałam. Obudziła mnie duszność. Wstałam i otworzyłam
drzwi balonowe, żeby do pokoju dostało się jak najwięcej świeżego powietrza.
Potem przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam jak potwór. Włosy odstawały mi w
każdym możliwym kierunku, a makijaż był rozmazany. Postanowiłam się wykąpać. Z
garderoby zabrałam czyste ręczniki i skierowałam się do łazienki. Zrzuciłam
pogniecione ubrania. Weszłam pod prysznic. Lodowata woda dla rozjaśnienia
umysłu. Po skończonej kąpieli owinęłam mokre ciało i włosy ręcznikiem. Wyszłam
z pomieszczenia zamykając je za sobą.
- Niezłe widoki
White.
Podskoczyłam. Popatrzyłam w stronę, z której dochodził głos.
Na fotelu przy biurku siedział Luke.
- Jasna cholera!
Zawału bym przez ciebie dostała. A tak w ogóle, co robisz w moim pokoju?!
Chłopak roześmiał się. Skrzyżowałam ręce na piersi czekając
na wyjaśnienia. Po chwili poczułam piekący rumieniec na policzkach. Stałam
przed nim w samym ręczniku!
- Spokojnie.
Przyszedłem pogadać. A tak na marginesie, masz zajebiste nogi.
Zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Człowieku, co ty ze
mną robisz?
- Okay, ale może
dałbyś mi się ubrać?
- A musisz? –
Spytał z tym swoim łobuzerskim uśmiechem. Zmarszczyłam brwi.
- Nie denerwuj
mnie ty tleniony pozerze- prychnęłam.
- Ej! To akurat
naturalny blond- oburzył się.
Pomyłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli przebiorę
się garderobie.
Ubrałam czarne, podarte rurki, biało różowy top crop z
napisem GEEK, czarną beanie z napisem FUCK IT i białe Vansy. Po paru minutach
weszłam z powrotem do pokoju, gdzie Luke przeglądał moje książki i płyty.
- Masz dobry gust.
- Nie mam dziś
humoru. Daruj sobie komplementy.
- Właśnie widzę-
westchnął. – Idziemy na plażę? Tam mi wszystko opowiesz.
Zgodziłam się. Po drodze chłopak próbował mnie rozśmieszyć.
Nie za bardzo mu to wychodziło. No, ale liczą się chęci, prawda? A Luke to
naprawdę miły chłopak. Gdy doszliśmy na miejsce usiadłam blisko oceanu. Miałam
zacząć opowiadać, lecz blondyn wstał z piasku i kazał zaczekać. Więc czekałam,
wpatrując się w fale na wodzie.
- Czuję, że to nie
będzie wesoła historia. Masz może to osłodzi twój humor- usiadł podając mi lody
śmietankowe.
- Dzięki. Masz
rację. To nie jest wesoła historia- uśmiechnęłam się słabo.
Otworzyłam usta z zamiarem opowiedzenia historii, gdy
usłyszałam swoje imię.
Odwróciłam głowę. Moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
- Lexie?
Poderwałam się z miejsca i pobiegłam uściskać dziewczynę. Nic
się nie zmieniła. Blond włosy związała w luźnego warkocza. Niebieskie oczach
dziewczyny błyszczały. Na twarzy gościł ten sam szczery uśmiech.
- Chrissy-
Odwzajemniła uścisk.- Co ty tu robisz?
- Przyjechałam na
wakacje z Jai'em. Jesteśmy tu już od tygodnia. Niestety jutro lub po jutrze
będę musiała wrócić na trochę do Miami, żeby sprawdzić, co u mamy.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę. Mama Jai'a i Lexie jest
chora. Dlaczego złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom?
Wymieniłyśmy
się numerami i wróciłam do chłopaka. Czas opowiedzieć tą głupią historię. To
nie łatwe. Chciałabym o tym zapomnieć, a nie opowiadać kolejnej osobie, jakie
moje życie jest beznadziejne. Niestety za każdy wybór ponosimy konsekwencje, a
ja poniosłam ich bardzo wiele. Zdecydowanie za wiele. Coś jednak nie daje mi
spokoju. Nie wiem, co to jest, ale gdy myślę o nim czuję dziwne ciepło w sercu.
Czy ja tak dużo pragnę? Chcę tylko zakończyć ten rozdział w swoim życiu. Nie
chcę znów cierpieć. Ale co ja poradzę. Jesteśmy tylko pionkami w chorej grze
przypadków i chaosu. A mama zawsze powtarzała, nie kochaj frajerów, to ja nie.
Jak zawsze musiałam być mądrzejsza. Teraz płacę za moje błędy.
Głupia miłość. Przynosi tylko cierpienie i ból. Dlaczego to
życie musi być tak cholernie trudne?
________________________________________________
Oto rozdział 3 :) jak wam się podoba? Zna ktoś kogoś kto mógłby zrobić dla mnie szablon na bloga? Z góry dziękuję.
5 KOM - NEXT ;*